czwartek, 22 maja 2014

Zapowiedź


Jak to jest  z tymi CV- kami? Czy warto się się rozpisać, czy może zawrzeć wszystko na jednej kartce A4?  Co należy umieścić w CV, a czego wypadałoby unikać?  Jak na ten dokument patrzą Rekruterzy?  Czekajcie na post, bo ten już WKRÓTCE powinien się pojawić na blogu ;)

poniedziałek, 19 maja 2014

Stanowisko: DYREKTOR OPERACYJNY


Napisać ogłoszenie, zamieścić je w gazetach i na portalach internetowych. Odnotować 2,7 mln odsłon, z czego tylko 24 osoby decyduje się aplikować. Brzmi kiepsko? Bostońska agencja zdecydowała się znaleźć osobę dyspozycyjną przez 135 godzin tygodniowo, gdzie w większości czasu będzie musiała stać bądź przybrać pochyloną pozycję. Mile widziany jest doktorat z psychologii, medycyny i finansów itp. To tylko część wymagań. Cóż za ciężki do zrealizowania projekt rekrutacyjny. Zobaczmy jak poszły rozmowy, teraz bardzo popularne, video-interviews.


A jednak, to jest najtrudniejsza praca na świecie!
Z okazji zbliżającego się Dnia Matki, doceńmy najtrudniejszą pracę na świecie.

Mamo, dziękuję!


Moja mała misja

Może to zabrzmi banalnie, ale ostatnio zastanawiałam się nad sensem zawodu Rekrutera. Do tego rodzaju przemyśleń skłonił mnie mój Towarzysz Życia oraz znajomi. Teksty typu :" Ola, masz wpływ na innych!" albo " Przecież dajesz możliwość pracy, często poprawiasz im warunki życia!" dają do myślenia, mają moc!

Przez cztery miesiące ( w przeważającej części pracując na 3/5 etatu) udało mi się "zatrudnić" cztery osoby - trzech programistów JAVA, jednego programistę iOS. To dla mnie ogromny sukces! Tak, zdaję sobie sprawę, że "zatrudnić" to za duże słowo i w tym procesie biorą udział też inni, chociażby Konsultant bezpośrednio nade mną, który monitoruje przebieg (tutaj ślę specjalne pozdrowienia dla Darka) czy Klient, o którego zależy ostateczny wynik. Ale na moich barkach spoczywają KLUCZOWE zadania - znalezienie Kandydata, złapanie pierwszego ( jakże ważnego!) kontaktu, przedstawienie oferty, przeprowadzenie wywiadu, przygotowanie go na rozmowy/spotkania, wsparcie jego kandydatury. Po prostu muszę czuwać, bo po drugiej stronie słuchawki (czy stołu) jest człowiek. Może to, co piszę brzmi ckliwie, ale warto sobie uświadomić to, że Rekruterzy /Researcherzy pod przykrywką często automatycznych zachowań mają wpływ na życie innych, w jego ważnej, bo zawodowej dziedzinie.

Ostatnio słyszy się o tym, co dzieje się na Ukrainie. Nie jest to miejsce przyjazne jej mieszkańcom, przynajmniej deklarującej to części. Właśnie przed kilkoma dniami Klient z Krakowa złożył ofertę pracy Ukraińcowi, mojemu Kandydatowi. To z nim przeprowadzałam pierwsze rozmowy po angielsku, co wiązało się z dodatkowym stresem. To on pisząc mi jaki jest szczęśliwy, że może mieszkać w Polsce, zaakceptował warunki jakie zaoferowała mu firma. Jestem równie szczęśliwa, że przyłożyłam do tego rękę, uczestniczyłam w tym!

To ogromna satysfakcja, gdy widzi się efekty swoich starań w tak namacalny sposób. To jest po prostu piękne. Nie piszę tych słów, żeby się chwalić - daleko mi do takiego myślenia. Zdaje sobie sprawę, że muszę się wiele nauczyć i jeszcze wiele przede mną.

Wiadomo, że praca Rekrutera nie wygląda na co dzień tak pięknie. Jest ciężka. Ale wyżej wspomniane momenty rekompensują wszystkie trudy, zwątpienia, przemęczenie. Oby tak dalej ;)

Drodzy Rekruterzy/ Rekruterki, niech moc będzie z Wami!


Flashback

Jak pamiętacie, hucznie zapowiadałam imprezę zwaną Wieczorem Rekrutera. Zdaję sobie sprawę, że już minęło sporo czasu od wydarzenia, mimo to wspomnienia zdają się być świeże. Pozwólcie, że trochę pogrzebie w głowie ;)

Pierwsze wrażenie nie należało do pozytywnych. Zdziwieni? Nie bardziej niż ja. Mężczyźni w garniturach, kobiety w szpilkach, wszyscy jakby rodem z Hollywood. Czyżby rozdanie nagród Oskara? Brakowało tylko czerwonego dywanu. "No to co? Trzy wdechy i do środka" - pomyślałam stojąc jeszcze przed klubem.
 
Muzyka grała, drinki się polewały, konkursy zostały rozstrzygnięte. Ach, ten splendor! Gdy znalazłam swoich znajomych z pracy, poczułam się lepiej. Porozmawialiśmy, pośmialiśmy się. Niestety, muzyka grała za głośno, co znacznie utrudniało komunikacje. Jedyną rekompensatą był fakt, że puszczane piosenki były całkiem dobre ;)

Posiedziałam trochę, potupałam nóżką, a przecież spodziewałam się czegoś więcej. Znacznie więcej. Myślałam, że poznam tłum ludzi, nie ujmując tym, których poznałam ( jeśli to czytają, pozdrawiam!), że będę mogła porozmawiać na tematy zawodowe od kuchni, wysłuchać czyiś złotych rad. I co bardzo ważne, że będzie mniej formalnie, a bardziej na luzie. 

Co prawda, przyszłam trochę późno, bo koło 21. Dodatkowo, w skromnej, niebieskiej sukience ciężko mi było się odnaleźć w tłumie zgoła odmiennie ubranych kobiet. To pewnie miało wpływ również na to jak odebrałam tę imprezę, lecz mimo to, wydarzenie nie spełniło moich oczekiwań jakie w nim pokładałam. 

Pamiętajcie, jak przystało na opinie - to rzecz bardzo osobista! ;)