czwartek, 28 sierpnia 2014

Say : cheese!

Kilka dni temu zostałam poinformowana w pracy, że będziemy mieć sesję zdjęciową. I to jaką? Profesjonalną! Gdy usłyszałam, że już wszystko jest z góry ustalone i w zasadzie - nie można się wycofać... pojawiły się wątpliwości, albo mówiąc dosadniej - strach! Wizyta u fotografa ( podobnie wizyta u fryzjera ) wiąże się  u mnie z pewnego rodzaju obawą - czy przypadkiem ta przygoda nie skończy się niespełnionymi oczekiwaniami i łezką w oku ;)
Drogie Czytelniczki, przyznajcie się czy macie podobnie? 

No i wzięłam się w garść i odważnie odwiedziłam umówionego fotografa, który zdecydowanie zna się na tym, co robi. Nie namawiał mnie do głośnego wypowiadania tytułowych słów,  raczej podpowiadał jak odpowiednio ustawiać głowę i resztę ciała ( swoją drogą - nie jest to takie łatwe ). Pod koniec dnia okazało się, że ze wszystkich biorących udział w sesji, tylko ja się uśmiechałam do zdjęcia ;)

Wszystkie fotografie jakie zostały zrobione pracownikom  pojawią się na stronie internetowej firmy IT CONNECT, dokładniej :  http://www.itconnect.pl/kontakt. Myślę, że to jest bardzo dobry pomysł! Poza tym, idealnie nadają się na zdjęcia profilowe do GoldenLine oraz LinkedIn! 

Szczerze mówiąc, zauważyłam, iż po zmianie avatara - więcej osób mi odpisuje na wiadomości wysłane poprzez wspomniane portale, co mnie jeszcze bardziej utwierdza w tym, że było warto! :)

O jakim zdjęciu mówię?  Właśnie o tym :



Najprostsze pytania są najtrudniejsze.

Niezależnie od tego, czy ktoś jest programistą, administratorem, analitykiem czy asystentką działu. Niezależnie od tego, czy jest to pracownik bardzo doświadczony, czy dopiera po studiach. Co ciekawe - nie ma to większego znaczenia, czy rozmowa kwalifikacyjna przeprowadzana jest telefonicznie czy F2F, można zauważyć pewną tendencję. Może wyda się to Wam banalne i powszechnie znane, prawdopodobnie wcale Was nie zaskoczę mówiąc, że proste pytania sprawiają najwięcej trudności!

Rozmowa kwalifikacyjna może przyjmować różne struktury, albo inaczej - powinna przebiegać według ustalonego, przyjętego wcześniej wzorca. Tak, ten szkielet jest potrzebny. Przynajmniej na etapie "ćwiczenia rozmów" - niezwykle pomocny. Dlaczego? Daje poczucie, że to w jaki sposób prowadzę rozmowę tworzy logiczną całość, ma przysłowiowe "ręce i nogi".

W rozmowie pojawiają się pytania różnej maści, ja osobiście dzielę je na : wstępne, techniczne, meta-pytania oraz pytania formalne ( końcowe ) - dobrze umieszczone w czasie i podawane w odpowiednim momencie - są gwarancją, że rozmowa przebiegnie płynnie. Przynajmniej ja bardzo w to wierzę :)

Przedzierając się przez całe zaplecze teorii - zaczynając od tego jakie pytania są odpowiednie dla danego profilu zawodowego, kończąc na tym jakie odpowiedzi powinny padać - zderzamy się z rzeczywistością, która podpowiada : nie trzeba wymyślać bardzo trudnych/ wyszukanych pytań, ponieważ te łatwiejsze i tak zmuszają rozmówce do intensywnego myślenia! 

Co mam na myśli mówiąc  "proste pytanie"? - to te bezpośrednie, oczywiste. Przykład tych, które sprawiały trudności każdej osobie, z którą przeprowadzałam do tej pory rozmowę, to m.in. :
  • Wymień pięć cech jakie powinien mieć np. programista PHP, aby można było go nazwać dobrym programistą?
  • Jakim Ty jesteś pracownikiem?
  • Jakie cechy Twojego charakteru pomagają Ci w pracy? Jakie zaś mogą przeszkadzać/ utrudniać ją?
Macie racje - nie odkryłam Ameryki! To jest trochę jak z prostymi słowami - często potrafią wyrazić więcej, tak samo z pytaniami - pozwalają na odkrycie ważnych aspektów. 

PS. A może teraz czas na rewanż - jaką jestem rekruterką? No i mnie macie! Na ten moment powiem - nie wiem! Powodem może być fakt, że dopiero się kształtuję, rozwijam - szukam na siebie sposobu, poszukuję "rekruterskiego stylu", który będzie mi najbardziej pasował. Ale jednego jestem pewna - REKRUTUJĘ Z SERCEM! ;)









środa, 6 sierpnia 2014

Nie bój się zmiany na lepsze!

Ostatnio sporo się dzieje! Niedawno zmieniłam pracę i jestem bardzo zadowolona -  jest to dla mnie stumilowy krok naprzód! Pierwszego dnia w biurze, ledwo się przywitałam, a już szłam na spotkanie rekrutacyjne! Kandydatem był JAVA developer - młody, zdolny chłopak. Co prawda głównie rozmowę  prowadził Koordynator Projektów Rekrutacyjnych ( którego pozdrawiam - jeśli to czyta ;)), ja uważnie słuchałam, przyglądałam się jej. Dodatkowo, zadałam kilka końcowych pytań. To "wejście z marszu" dało mi dużo pozytywnej energii i zapał do pracy! 

Po rozmowie musiałam się zastanowić nad profilem osoby - pod względem jej gotowości do pracy. To jest dopiero frajda! Rozmawiasz z człowiekiem, a później musisz  zatrzymać się przez dłuższą chwilę nad jego osobowością w kontekście przyszłego pracownika - czy jest analityczny, czy pragmatyczny.  Czy takie a nie inne cechy - są dobrym czy złym znakiem na przyszłość. Tutaj spoczywa duża odpowiedzialność. Zazwyczaj jedno spotkanie musi wystarczyć na wysnucie ważnych wniosków. Co więcej, dzisiaj umówiłam się na kolejną rozmowę kwalifikacyjną z Programistą PHP. Wydaje się być bardzo komunikatywną osobą, więc nie mogę się już doczekać! Spotkanie nie będę prowadzić sama. Na razie nie czuję się na siłach, ale myślę, że zmieni się to bardzo szybko ;)

Dodatkowo, rozmawiałam już z Klientami. To jest dla mnie pewna nowość! Co jakiś czas piszę/dzwonię do Kontrahentów odnośnie wymagań jakie stawiają przyszłym pracownikom, dopytuję się, "węszę" - co prawda, jeszcze dość niepewnie, ale robię to wielką satysfakcją! A pomyśleć, że jeszcze niedawno utrzymywałam tylko telefoniczny kontakt z Kandydatami i nie miałam kontaktu z Klientami. Co najważniejsze, teraz w pracy stawiamy na jakość, a nie na ilość! Pojawiły się wartości inne, zgodne z moją małą - wielką "filizofią".

Dużo się dzieje, prawda? Przypominam, że w pracy jestem dopiero TRZECI dzień, a czuję jakbym była już trzy tygodnie - tyle już zdołałam się nauczyć! Natomiast sam czas w pracy zlatuje bardzo  szybko, nawet zapominam o jedzeniu - może to i dobrze ;)
Chyba jest to typowy objaw, gdy robi się to, co się bardzo lubi! Mam rację?