czwartek, 17 kwietnia 2014

Co mi zrobisz, jak mnie złapiesz?

Dawniej, gdy nie było portali społecznościowych (dzisiaj tak pomocnych przy researchingu), znalezienie odpowiedniego Kandydata dla Klienta było nie lada wyzwaniem! Z takich okoliczności wyrósł executive search określony mianem headhuntingu. Pod tą nazwą kryje się sekwencja działań, czynności jaką wykonują Headhunterzy, po naszemu Łowcy Głów. Ich praca polegała na długotrwałym, często żmudnym procesie szukania pracownika, dokładnym jego monitorowaniu. Oczywiście, gra była warta świeczki. Szukano specjalistów z wąskich dziedzin, managerów, nie pracowników szeregowych.

Po raz pierwszy zjawisko headhuntingu pojawiło się około 50 lat temu w Stanach Zjednoczonych. Kiedyś Headhunter działał na innych zasadach niż dzisiaj - aktywnie uczestniczył w świecie biznesu, bywał na spotkaniach, bankietach, obserwował artykuły w gazetach i wypytywał się osób trzecich (czyli korzystał z poczty, co prawda pantoflowej, ale zawsze) o kontakt do Kandydata. Trochę jak Sherlok Homles - po śladach do celu. A może i po trupach? Kto wie. Jeśli ktoś mnie nazywa Headhunterką przechodzą mnie dreszcze. Dzisiaj headhunting w swojej czystej, krystalicznej postaci nie istnieje. Portale społecznościowe wyręczają headhunterów, mówiąc kolokwialnie, odbębniając za nich część roboty. To znacznie umniejsza roli Łowcy.

Ostatnio spotkałam się bezpośrednio ze zjawiskiem, które średnio przypadło mi do gustu. Chodzi o jedną z czynności w ramach direct searchu*, która zmusza nas do odgrywania scenek. Przeważnie, w praktyce polega to na dzwonieniu do firmy, potencjalnej konkurencji (firma Y) naszego Klienta (firma X), żeby zdobyć kontakt do osoby na określonym stanowisku (I). Dodając do tego fakt, że rekrutacja w firmie X prowadzona jest na to stanowisko I, tworzy to logiczną całość. Jeśli ktoś lubi opowiadać bajki, ma bujną wyobraźnie, to nie powinien mieć oporów przed taką pracą. Tutaj rozchodzi się o stanowiska niższego szczebla ( w porównaniu do executive search), lecz jak widzicie, sama procedura stanowi część wspólna dla headhuntingu. Jeszcze nie szukałam w ten sposób Kandydatów -  piszę to  ulgą. Moje negatywne nastawienie wynika z tego, że wolę proste, szczere, bezpośrednie rozwiązania. Oczywiście, jestem przygotowana na to, że być może nadejdzie taki moment,w którym będę zmuszona pozyskiwać kontakty w taki sposób. Słowo "zmuszona" brzmi okrutnie.

* Wizyta w Paint przyniosła nieoczekiwane rezutltaty :
Projekty typu Executive Search realizowane są za pomocą metody Direct Search, jednak są bardziej specyficzne, ukierunkowane. 



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz