środa, 23 kwietnia 2014

Everybody lies


Czy kłamstwo, albo inaczej 'ukrywanie pewnych faktów' jest zjawiskiem powszechnym w procesach rekrutacji? Oczywistym jest fakt, że autoprezentacja zmusza nas do pokazania siebie z jak najlepszej strony, czy często kosztem zatajenia pewnych informacji? Na ile te informacje są kluczowe a na ile mało istotne?

Każdy z nas wciela się w pewne role np. matka - dziecko, nierzadko znacząco się różniące przypuśćmy groźna szefowa w pracy - nadopiekuńcza matka w domu. Takich kombinacji znajdziecie wiele, nie musicie daleko szukać. Często sytuacja zmusza nas do zachowywania się w określony sposób. Okoliczności wywierają na nas duży wpływ. Wydawać by się mogło, że nie potrafimy być w pełni autentyczni? Nic bardziej mylnego.

Staram się być w pełni szczera i autentyczna w roli w jakiej się obsadziłam - Rekruterki. Oczekuję tego samego od partnera - Kandydata. Gdy Kandydat chcąc się dobrze zaprezentować twierdzi, że umie więcej niż w rzeczywistości, to pół biedy. Gorzej, gdy  "prowadzi" się Kandydata do samego końca, doczeka się szczęśliwego finału - Klient złoży ofertę, gdy nagle ten pierwszy oznajmia, że ma na oku coś ciekawszego. Takie i inne przypadki są obecne w procesach rekrutacji. Ważne i mniej ważne informacje są zatajane jakimś ( czyimś) kosztem.

Uważam, że szczerość jest najważniejsza, nawet jeśli pozornie wydaje się być niekorzystna. Lepiej wcześniej wspomnieć, że nie ma się doświadczenia w danej dziedzinie, że bierze się udział w innych procesach, czy poziom znajomości języka obcego znacznie odbiega od wymaganego. Dlatego w rekrutacji trzeba nauczyć się dystansu, nie wierzyć ślepo we wszystko, co powie Kandydat. Lepiej się dopytać, sprawdzić, żeby się nie rozczarować.

Dzisiaj mało optymistycznie, a bardziej emocjonalnie.


https://www.youtube.com/watch?v=CZR2k5c_198

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz