poniedziałek, 19 maja 2014

Flashback

Jak pamiętacie, hucznie zapowiadałam imprezę zwaną Wieczorem Rekrutera. Zdaję sobie sprawę, że już minęło sporo czasu od wydarzenia, mimo to wspomnienia zdają się być świeże. Pozwólcie, że trochę pogrzebie w głowie ;)

Pierwsze wrażenie nie należało do pozytywnych. Zdziwieni? Nie bardziej niż ja. Mężczyźni w garniturach, kobiety w szpilkach, wszyscy jakby rodem z Hollywood. Czyżby rozdanie nagród Oskara? Brakowało tylko czerwonego dywanu. "No to co? Trzy wdechy i do środka" - pomyślałam stojąc jeszcze przed klubem.
 
Muzyka grała, drinki się polewały, konkursy zostały rozstrzygnięte. Ach, ten splendor! Gdy znalazłam swoich znajomych z pracy, poczułam się lepiej. Porozmawialiśmy, pośmialiśmy się. Niestety, muzyka grała za głośno, co znacznie utrudniało komunikacje. Jedyną rekompensatą był fakt, że puszczane piosenki były całkiem dobre ;)

Posiedziałam trochę, potupałam nóżką, a przecież spodziewałam się czegoś więcej. Znacznie więcej. Myślałam, że poznam tłum ludzi, nie ujmując tym, których poznałam ( jeśli to czytają, pozdrawiam!), że będę mogła porozmawiać na tematy zawodowe od kuchni, wysłuchać czyiś złotych rad. I co bardzo ważne, że będzie mniej formalnie, a bardziej na luzie. 

Co prawda, przyszłam trochę późno, bo koło 21. Dodatkowo, w skromnej, niebieskiej sukience ciężko mi było się odnaleźć w tłumie zgoła odmiennie ubranych kobiet. To pewnie miało wpływ również na to jak odebrałam tę imprezę, lecz mimo to, wydarzenie nie spełniło moich oczekiwań jakie w nim pokładałam. 

Pamiętajcie, jak przystało na opinie - to rzecz bardzo osobista! ;)




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz